Elitarny spadochroniarz, poszukiwany za napad na bank, przywódca partyzantki, złoty baron, ojciec co najmniej 50 dzieci – tak pisze o nim "New York Times". Od wtorku również piłkarz, który w wieku 60 lat wystąpił w spotkaniu CONCACAF League. Ronnie Brunswijk, wiceprezydent Surinamu, wybiegł na boisko jako kapitan zespołu Inter Moengotapoe.
To było spotkanie drugiej rundy CONCACAF League – rozgrywek, w których uczestniczą drużyny klubowe ze strefy Ameryki Północnej i Karaibów. Surinam, choć leży w Ameryce Południowej, tradycyjnie przynależy do tej właśnie konfederacji piłkarskiej. We wtorek jego przedstawiciel – Inter Moengotapoe – przegrał 0:6 z Olimpią z Hondurasu.
Brunswijk przebywał na boisku do 52. minuty. Gdy opuszczał plac gry, jego zespół przegrywał 0:3. Według wszelkich danych wiceprezydent wystąpił jako środkowy pomocnik w ustawieniu 4-3-3. Zdjęcia ze spotkania nakazują sądzić, że przebywał głównie w środkowej strefie.
Napisać, że Brunswijk to postać nietuzinkowa, to jakby nie napisać nic. Ponad 30 lat temu doczekał się w swoim kraju pseudonimu "Robin Hood z Surinamu", po tym gdy pieniądze skradzione z banku rozdawał biednym. Z czasem stał się legalnym politykiem. 60-letni dziś pomocnik Interu należy do najzamożniejszych ludzi w swoim kraju. Twierdzi, że fortuny dorobił się z wydobycia złota, ale według "New York Times" największe pieniądze czerpał z handlu narkotykami.
Brunswijk jest nie tylko piłkarzem, ale również właścicielem Interu. We wtorkowym spotkaniu – jak podaje portal Globo.com – zaliczył 14 celnych podań na 17 prób. Jak zauważają dziennikarze, 60-letni piłkarz jest starszy... od samego CONCACAF. A to może być dopiero początek jego rekordów.